Paulinka wszakże ufna w swe poświęcenie, chciała zwyciężyć. Znała chorobę i chciała jemu oddać część swej odwagi, skłaniając go do tego, aby polubił życie. — Ala tutaj dobroć jej nic nie pomagała. Z początku próbowała wprost złe zaatakować i wznowiła swoje dawne dziecinne żarty z tego „potworu“ pesymizmem zwanego, ale coś się stało, teraz on znajdywał że ona pali świeczki świętemu Schoppenhauerowi, podczas gdy on gotów jest razem z pesymistami wysadzić świat w powietrze, ale wcale nie ma ochoty być zamieszanym w tę katastrofę.
Te żarty wywoływały na jego usta jakiś śmiech przymuszony, przy którym zdawał się tak cierpieć, iż tego sposobu się wyrzekła. Potem próbowała tego rodzaju pocieszeń, jakiemi się ukajają bóle dzieci, starała się utworzyć mu otoczenie miłe, spokój i wesołość, uśmiech i braterskie uczucie. Zawsze widział ją szczęśliwą, świeżą, uśmiechniętą do życia, dom był pełen słońca, potrzebował tylko chcieć żyć bez troski i nie mógł. To szczęście otoczenia, jeszcze większą czyniło jego rozpacz Później pracowała myślą nad tem, aby go w jaką wielką pracę zaplątać, w coś takiego oby go oszołomiło. Przedmiotu tego nie spuszczała z myśli ani na chwilę, z każdą godziną mnożąc projekta i ni zrażając się niepowodzeniem; on tymczasem znudzony bezczynnością, nie mając ochoty do niczego, nie chciał nawet czytać i spędzał dni pochłaniając sam siebie.
Przez chwilę Paulinka miała jakąś nadzieję. Wyszli raz na krótką przechadzkę na wybrzeża i Lazar przechodząc obok ruin, palisad i grobli, z których kilka belek pozostało, zaczął jej wykładać nowy system obrony, o wytrzymałości zupełnie pewnej, jak twierdził. Złe pochodziło od słabości wiązań podstawowych, należało je zdwoić i nadać balowi środkowemu pochyłość nieco większą. Głos jego przy tym wykładzie nabrał siły, oczy jak dawniej zabłysły zapałem. Ona zaczęła go namawiać, żeby się na nowo wziął do dzieła. Wioska cierpi — mówiła — każdy wielki przypływ zabiera jej po kawałku, gdyby pojechał i przedstawił całą sprawę prefektowi, z pewnością otrzymałby subwencję, zresztą ona ofiarowywała się znowu pożyczyć pieniędzy, widząc w tem dzieło litości i miłosier-
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/230
Ta strona została przepisana.