Znajdował on ją zbyt rezolutną na swój wiek. Sądził, że jakkolwiek i jej się czasem co z reszty dostało to jednak i ona niebardzo oszczędzała swego ojca, nie mówiąc już o tem, że wszystko co dostawała: mięso, bieliznę zamiast dla chorego, szło dla niecnej kobiety i jej kochanka. Zapytał jej ostro:
— A ty coś robiła onegdaj wieczór w łodzi Hontelardów z jakimś mężczyzną, który uciekł.
Uśmiechnęła się chytrze.
— To nie był żaden mężczyzna, to był on — odpowiedziała, wskazując brodą młodego Cucha. Jak mnie pchnął...
Przerwał jej znowu:
— Tak, tak, jak cię pchnął, już ja dobrze widziałem, wcześnie zaczynasz, łajdaczko jakaś.
Paulinka oparła mu rękę na ramieniu, dla powstrzymania go, gdyż wszystkie inne dzieci, nawet najmłodsze, wielkie otworzywszy oczy, w których przebijało się przedwczesne zepsucie, przypatrywały się ze śmiechem. Jak tu powstrzymać złe w tem zamiaszaniu, w którem mężczyźni, kobiety i dzieci żyli razem i razem się psuli. Paulinka, dając jej prześcieradło i litr wina, przez chwilę mówiła z nią po cichu, przedstawiając jej następstwa smutne tego postępowania i przestrzegała, że zanim kobietą zostanie, zbrzydnie i zdrowie straci. Był to niestety jedyny sposób powstrzymania jej.
Lazar, chcąc prędzej ukończyć tę audjencję, która go irytowała i nareszcie wstręt w nim budziła, zawołał córkę Pronasza.
— Twój ojciec i matka popili się znowu wczoraj. — Mówiono mi, żeś ty była jeszcze bardziej pijana niż oni.
— O! nie proszę pana, mnie głowa bolała.
Postawił przed nią talerz, na którym ułożone były gałki mięsa surowego.
— Zjedz to!
Dziewczyna dorastała właśnie, skrofuły i rozstrój nerwowy niszczyły ją w tej krytycznej chwili, a pijaństwo zdwajało chorobę, gdyż za przykładem rodziców, z niemi razem pić zaczęła.
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/235
Ta strona została przepisana.