Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/246

Ta strona została przepisana.

ło. śmierć ta, budziła wspomnienie innych śmierci. Rozdarcie serca nie było straszniejszem wtedy, gdy za trumną matki przechodził przez to podwórze. Coś z niej samej teraz odchodziło na nowo. jakby w tem było dokończenie tamtej straty. Niszczące przebyte boleści odraczały się na nowo, te noce przez zmory niepokojące, te przechadzki po małym cmentarzu wiejskim, ten strach, ta obawa wiecznej nicości powstawała na nowo.
Mowy szelest obudził go. Lazar odwrócił się i ujrzał Minusznę na słomie zajętą swoją tualetą.
Drzwi w tej chwili skrzypnęły. Weszła Paulinka przejęta temi samemi obawami co jej kuzyn i jeszcze bardziej zaniepokojona widokiem otwartych drzwi jego pokoju. Gdy ją spostrzegł, łzy jego zdwoiły się, zapłakał głośno — on, który żal po matce przed wszystkiemi i przed nią krył z tak dziką wstydliwością.
— O Boże! Boże! — wołał — ona go tak lubiła. Pamiętasz? Małym go wzięła i sama go wykarmiła... i on za nią chodził wszędzie po całym domu!
Potem dodał:
— Ach taki już niema nikogo!... Boże!... Zbyt sami jesteśmy!...
Łzy zwilżyły oczy Paulinki. Pochyliła się, aby zobaczyć Maćka, przy słabem i niewyrażnem świetle świecy. Nie starając się pocieszać Lazara, opuściła ręce z gestem zniechęcenia i wyczerpania, czujące się bezużyteczną i bezsilną.

VII.

W głębi wszystkich smutków Lazara, tkwiła nuda, nuda ciężka, ciągła, która sączyła się ze wszystkiego jak brudna woda z zakażonego źródła. Nudził go wypoczynek, nudziła praca, on sam siebie nudził więcej, niż ktokolwiek inny. Jednakże do swej bezczynności żal miał coraz większy, zaczął się za nią nakoniec wstydzić i rumienić.