On irytował się coraz bardziej tak dalece, iż unikał przechodzenia przez wioskę. Widok nawet zdala ruin palisad i grobli, stawał mu się niemożliwym do zniesienia.
Pronan pewnego dnia zatrzymał go, gdy wchodził do proboszcza.
— Panie Lazarze — rzekł pokornie, chociaż w oczach jego przebijała się jakaś zuchwałość i ironja — wie pan co, te kawałki drzewa co tam gniją na wybrzeżu... co je tam wyrzuciło morze...
— No to co?
— Jeżeli to się już panu na nic nie zda, jeżeli już pan nic niemi nie będzie robił... wartoby żeby je nam pan dał... Conajmniej ugrzalibyśmy się przy tem.
Gwałtowny gniew porwał młodego człowieka. Nie namyślając się, w stanie bez zastanowienia szybko odparł:
— O nie! Cieśli wzywam do roboty na nowo w przyszłym tygodniu.
Zaraz też cała okolica gadać o tem zaczęła. Kiedy młody pan Chanteau się upiera, to będzie nowa przyjemność. Będzie można zobaczyć powtórzenie przedstawienia walki morza z temi tam niedołężnemi budowlami. — Przez dwa tygodnie, ktokolwiek go spotkał, nie mówił z nim o niczem innem jak o nowych robotach, a ponieważ nie widziano, iżby się one rozpoczynało — pytano go czy nie może znaleźć robotników. W końcu on sam zaczął się interesować w istocie palisadami, ulegając pod tym względem w części i kuzynce, która wolała już dla niego to zajęcie, w pobliżu siebie. Ale wracał do tego bez roznamiętnienia się, pod wpływem jedynie złości swej i zawiści przeciw morzu, która go podtrzymywała. Teraz zdawało mu się, iż je pokonać zdoła i że przyjdzie ono pokornie lizać nogi ziemi pod Bonneville, jak zwierz posłuszne i karne.
— Raz jeszcze Lazar przerysował swoje plany; na nowo obliczył kąty wytrzymałości i podwoił grubość podstaw. Jednakże koszt nie miał być zbyt wielki, przydać się bowiem miała większa część dawnego drzewa. Cieśla przedstawił kosztorys, dochodzący zaledwie czterech tysięcy franków i wobec tak niewielkiej sumy, Lazar zgodził się przyjąć pożyczkę od Paulinki, w przekonaniu, jak
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/248
Ta strona została przepisana.