Ona jednakże, zwyciężając instynktowną oszczędność, przyjmowała na siebie całą odpowiedzialność, przypominała mu, że sama go zmuszała do przyjęcia tej pożyczki, mówiła, że to był dobry uczynek dla okolicy i że dałaby jeszcze więcej dla uratowania nieszczęśliwej wioski. Jednakże gdy cieśla przysłał rachunek, nie mogła powstrzymać gestu bolesnego zdziwienia; z czterotysięcznego kosztorysu, wydatki doszły do ośmiu blizko tysięcy franków. Ogółem wyrzuciła ona jakieś dwadzieścia tysięcy franków na te kilka belek, które pierwsza lepsza burza uniesie.
W tej epoce, majątek Paulinki był już zredukowany do mniej więcej czterdziestu tysięcy franków. Stanowiło to około dwóch tysięcy renty, zaledwie tyle, ile było potrzeba aby wyżyć, gdyby się znalazła kiedyś na bruku ulicznym. Pieniądze rozeszły się powoli w domu, gdzie ciągle płaciła, nigdy kasy swej nie zamakając. To też od tej chwili czuwała nad wydatkami i była prawdziwie oszczędną i ostrożną gospodynią. Panowie Chanteau nie mieli już nawet swoich trzystu franków na miesiąc, gdyż po śmierci matki, spostrzeżono sprzedaż pewnej ilości papierów, chociaż nie można było dociec, gdzie się podziały otrzymane za nie pieniądze. Dodając swój dochód do ich dochodu, nie dysponowała większą sumą, niż czterysta franków na miesiąc, a dom był trudny do prowadzenia i trzeba było dokazywać cudów oszczędności, aby pozostawić nietkniętemi pieniądze na jałmużny przeznaczone.
Przed niedawnym czasem, ostatniej zimy, opieka fikcyjna doktora Cazenove skończyła się. Paulinka była pełnoletnią i sama dysponować mogła swoją osobą i swoim majątkiem. Bez wątpienia, opieka doktora nie ciężyła jej wcale, gdyż nie chciał aby go się radzono i misja jego prawna ustała z chwilą, gdy się oboje spostrzegli i niejako rozmówili ze sobą; ale czuła się dojrzalszą i swobodniejszą niejako, zostawszy całkowicie w zupełności kobietą i widząc się panią domu, nie zdając nikomu z niczego rachunku, gdyż wuj uprosił ją, aby wszystko sama prowadziła, wszystkiem rządziła i jemu o niczem nie mówiła. Lazar również miał wstręt do wszystkich spraw
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/250
Ta strona została przepisana.