Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/252

Ta strona została przepisana.

— Co to jest? — zapytała śmiejąc się. Może wiersze piszesz na moje imieniny?
— Ależ nie — odrzekł mocno wzruszony, jąkając się — nic nie piszą, nic nie chowałem!
Była to stara zapomniana rękawiczka Ludwiki, którą znalazł za stosem książek. Rękawiczka duńska z miękkiej skórki, dochowała silny zapach, zapach specjalny, zapach perfum ulubionych dziewczyny — heliotrop z drobną domieszką wanilii osłabiającej go. Mocno na zapachy wrażliwy, doznał dziwnego uczucia i tak siedział, zapomniawszy o wszystkiem, z rękawiczką przy ustach, upajając się rozkoszą swoich wspomnień.
Od tego dnia, ponad próżnią, którą dokoła niego śmierć matki wyżłobiła, zaczął na nowo pragnąć Ludwiki. Nigdy pewno nie zapomniał o niej, ale drzemało to wspomnienie w pośród jego boleści i potrzeba było jakiejś rzeczy po niej pozostałej, aby obudzić je i ożywić, przynosząc mu jakby jej oddech. Gdy był sam, chwytał rękawiczkę, oddychał nią, całował ją i zdawało mu się, że w objęciach swoich trzyma Ludwikę i że ma usta we włosy jej wpojone. Nerwowy niepokój w jakim żył, rozdrażnienie spowodowane długiem lenistwem i bezczynnością, tem żywszem czyniły to cielesne upojenie. Była to prawdziwa rozpusta, w której się wyczerpywał, i wychodził z tych marzeń niezadowolony i zapadał w nie, mimo to uniesiony namiętnością, której nie był panem. Zwiększało to jego smutki i melancholje i dochodził do tego, iż się okazywał szorstkim dla swojej kuzynki, jakby miał do niej pretensje za swoje własne opuszczanie jej. Ona do ciała jego nie przemawiała wcale i uciekał czasem od rozmowy z nią wesołej i spokojnej, biegnąc do tego, co go upajało, zamykał się i zatapiał w palącem wspomnieniu tamtej. Potem wchodził znowu z nowym do życia wstrętem.
Jednem słowem, zmienił się tak, że Paulinka zrozpaczona, spędzała noce okrutne. Za dnia jeszcze trzymała się dobrze, udawała mężną, ciągle kręcąc się po tym domu, którym kierowała, z łagodnym uśmiechem na twarzy i wielką zarazem powagą. Ale wieczorem, gdy zamknęła za sobą drzwi swego pokoju, wtedy wolno jej było oddać