wstrętne w śmierci przygotowania, czuł rozłączenie, rozerwanie nagle i wieczne. W całem jestestwie jego, podnosił się wówczas bunt gwałtowny: nie zobaczyć się już nigdy, nigdy; gdy się tak żyło jedno obok drugiego; czu- że napada go szaleństwo, coś tak strasznego, co w głowie jego pomieścić się nie mogło. W trwodze swej stawał się szlachetnym, pragnął umierać pierwszy. Wówczas rozrzewniał się, myśląc o niej, wyobrażał ją sobie wdową, żyjącą po śmierci jego tak samo jak dawniej robiącą to lub owo, czego on już robić nie będzie. Niekiedy, pragnąc się tym dręczącym myślom opędzić, nie budząc jej obejmował ją ostrożnie, lecz w żaden sposób nie był w stanie trzymać jej tak dłużej, wrażenie tego życia, które czuł w swych ramionach, przerażało go jeszcze bardziej. Jeżeli opierał głowę na jej piersiach i słuchał bicia jej serca, nie mógł się opędzić od przykrego uczucia, że nagle wszystko to w nicość obrócić się może. Gdy ją przytulał do siebie śpiącą, gdy w jego objęciach gięło się to wątłe ciało, tak wiotkie i tak ubóstwiane, dotknięcie to stawało mu się nieznośnem. Dręczony tą zmorą nicości, w oczekiwaniu jej przyjścia, szalone staczał walki z niepokojem i rozpaczą.
Nawet wtedy, gdy się budziła, gdy pieszczoty miłosne stawały się wspólnemi, gdy w uścisku wzajemnym, w porywach namiętnych szukali zapomnienia nieszczęśliwej tej trwogi, gdy z ustami spojonemi, z okiem w oku utopionem, o życiu nie o śmierci myśleć chcieli — zapomnienie nie przychodziło, a gdy im już sił do pocałunków zabrakło, padali na łoże, nie znajdując snu, zniechęceni do rozkoszy kochania, w ciemnościach sypialni, oczy ich szeroko otwarte wpatrzone były w śmierć.
Około tego czasu, Lazara ogarnął wstręt do interesów. Lenistwo powracało, pędził dni próżniacze, dając innym i sobie samemu za pretekst wzgardę dla tych, co pieniądze jak ciasto przerabiają. W istocie zaś, owa ciągła i bezustanna myśl o śmierci i strach przed śmiercią, odbierały mu ochotę i siłę do życia. Wpadał znowu w swoje dawne: „Na co to wszystko?“ Po co się rzucać, po co się roznamiętniać, przywiązywać się do jednej rzeczy więcej niż do drugiej, jeśli to wszystko zginie w ostatniej
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/293
Ta strona została przepisana.