Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/310

Ta strona została przepisana.

swoje arcydzieła, dramaty olbrzymiemi postaciami przepełnione. Wszystko w domu spało, Weronika nawet położyła się wcześniej, wielki ten spokój nocy drżącej, wśród którego słychać tylko było zwykły monotonny jęk morza w chwili przypływu, przejął ich oboje jakąś czułością i zmysły ich rozmarzył. On w przystępie szczerości serce swe otwierając, wyznawał, iż na niewłaściwą wżyciu trafił ścieżkę i, że jeśli go jeszcze literatura zawiedzie, postanowił uciec gdzie i skryć się w jakimś zakątku, żyjąc jak pustelnik.
— O! ty nie wiesz! — rzekł w końcu z uśmiechem, — często mi na myśl przychodzi i marze sobie, że powinniśmy byli po śmierci matki opuścić ten kraj
— Jakto! — opuścić ten kraj?
— Tak, uciec gdzie daleko, do Oceanji naprzykład, na jedną z tych wysp, gdzie życie jest tak słodkie i tak spokojne...
— A ojca bylibyśmy przecież zabrali?
— O! to tylko marzenie!... mówiłem ci to odrazu... Przecież nie jest wzbronionem wyobrażać sobie przynajmniej rzeczy przyjemne i po krainach rozkoszy podróżować myślą, gdy rzeczywistość jest tak niewesoła...
Wstał od stołu i zbliżywszy się do niej, oparł się o poręcz fotelu, na którym siedziała. Ona odłożyła na bok robótkę, aby módz śmiać się swobodnie i dowoli z rozpędu wyobraźni tego dorosłego dziecka, wyobraźni szamocącej się, za każdym najdrobniejszym bodaj wiatru powiewem w inną dążącej stroną i wsunięta w głąb fotelu podniosła ku niemu głową... on był tuż, tak blizko, że ramią jej dotykało jego biodra.
— Szalejesz mój kochany! — rzekła. — Cóżbyśmy tam robili we dwoje?
— Jakto? cobyśmy robili!... żylibyśmy sobie!... Pamiętasz tą książką cośmy niegdyś czytali razem przed dwunastu laty — ten opis podróży!? Żyje się tam jak w raju. Zimy nigdy niema, niebo ciągle błękitne, życie na słońcu i pod gwiazdami! Cudowne!... Mielibyśmy sobie szałas, jedlibyśmy owoce przewyborne, nie robilibyśmy nic... a przytem kłopotu ani znaku, cierpienia żadnego!