— No, to już powiedz odrazu: żylibyśmy jak dwoje dzikich z kolczykami w nosie i z piórami na głowie.
— Dlaczegóżby nie!? Kochalibyśmy się ciągle od początku roku aż do końca, nie licząc dni... Rozkosz prawdziwa! Nie takie to głupie, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.
Patrzyła na niego i spuściła oczy, lekki dreszcz ją przeszedł, zbladła... Ta myśl o miłości ogarnęła jej serce i przepełniła je rozkoszą niewypowiedzianą. Wziął ją za rękę, bez zastanawiania się nad tem co robi, z prostej potrzeby zbliżenia się ku niej jeszcze więcej i takiem dotknięciem złączenia się z nią i bawił się ręką tą delikatną i ciepłą, której cienkie paluszki wyginał, śmiejąc się ciągle, śmiechem, w którym czuć było jakieś zakłopotanie. Jej nie trwożyło to jakoś — przecież była to prosta zabawka, wspomnienie dawnych czasów, zresztą słabła jakoś, siła myśli i siła woli opuszczały ją, wzruszenie brało górę nad wszystkiem. Głos jej nawet zesłabł.
— Ale słuchaj, jeśli do jedzenia tam tylko byłyby owoce, tobyśmy prędko schudli — rzekła, chcąc coś mówić. — Trzebaby było polować, łowić ryby, uprawiać pole...
Jeżeli tam kobiety pracują, tobyś ty mnie pewno chciał zapędzić do kopania ziemi!...
— Ciebie!... Tybyś miała ziemię kopać temi malutkiemi rączkami!... A od czegóż małpy, wszakże już teraz zdołano zrobić z nich doskonałych pomocników człowieka, wyborną służbę?...
Uśmiechnęła się tylko, przymykając oczy na ten żart Lazara, a on tymczasem mówił dalej:
— Zresztą, tych rączek jużby nie było wcale... zjadłbym ci je w pocałunkach!... O widzisz... tak!...
On całował ją po rękach i nastało między nimi milczenie; szał był wspólny, razem popadali w zamęt, który odbierał im możność zastanowienia się i nie pozwalał ani na jedno mgnienie oka wstrzymać się wirującej pod ich czaszkami myśli. Ona bezsilna zapadła się niejako w fotel, policzki jej zaczerwieniły się i wydęły, zamknęła oczy, jakby widzieć nie chcąc. Lazar objął ją ramieniem, usta ich spoiły się w pocałunku gorącym, namiętnym.
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/311
Ta strona została przepisana.