dziła go dlatego, że się obawiała, aby jej nie zabronił zaspokojenia tego gorącego pragnienia.
— Mój Boże! a jam się tak cieszyła, że wam tu wszystkim miłą zrobię niespodziankę!
— Śmieszna jesteś!... Jutro sobie pojedziesz!...
Ludwika rozżalona przyjęciem tem, jakie ją spotkało, upadła w objęcia Paulinki z płaczem. Młoda dziewczyna i widząc ją w ruchach niezręczną, niezgrabną, w sukni puszczonej, kryjącej, a przynajmniej kryć mającej jej stan, zbladła jeszcze bardziej. Teraz, czując ją w ramionach swoich, widząc jej zbliżające się macierzyństwo, zwyciężyć nareszcie zdołała zazdrość swoją i pierwsze wrażenie wstrętu i litości zarazem jakiego doznała.
— Czemuż ją tak szorstko przyjmujesz? — rzekła do Lazara. — Pocałuj oto żonę lepiej i nie dąsaj się! — Dobrześ zrobiła, moja droga, żeś przyjechała, jeśli cl się zdaje, że ci tu z nami lepiej będzie. Wiesz przecie, że cię wszyscy serdecznie kochamy — nieprawdaż?
Lulu szczekał rozwścieklony temi nieznanemi głosami, które mąciły zwykły spokój podwórza. Minuszka wyjrzawszy tylko na taras, wróciła do pokoju, otrząsając | łapki, jakby wdzięczna sobie, że się nie zaawanturowała i dalej niepotrzebnie. Wszyscy weszli do sali jadalnej i Weronika musiała przynieść jeszcze jedno nakrycie i na nowo rozpocząć obiad od początku.
— A więc jesteś nareszcie, Ludko kochana! — powtarzał stary Chanteau, uśmiechając się niepewnie. — Chciałaś nam niespodziankę zrobić!? Małom się nie zakrztusił winem na tę wiadomość!
Wieczór przeszedł jakoś spokojnie. Wszyscy odzyskali zimną krew. Starano się nic stanowczego nadal nie postanawiać. W chwili, gdy szli na górę, znowu zapanowało zakłopotanie, gdy służąca zapytała czy pan będzie spał w pokoju pani.
— O nie! — Ludwika wypocznie lepiej sama — szepnął Lazar instynktownie, spotykając utkwione w siebie oczy Paulinki.
— Masz rację, śpij na górze — rzekła młoda kobieta. Jestem strasznie znużona, będzie mi samej wygodniej.
Minęło dni trzy. Paulinka powzięła nareszcie stanow-
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/315
Ta strona została przepisana.