Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/346

Ta strona została przepisana.

kich... To zupełnie tak samo, jak ta córka zbrodniarza, co tam siedzi z brzega. Przysiągłbym, że to ona mi ukradła chustką fularową, tamtej soboty.
Mówił o małej Tourmal, której dziadek i ojciec siedzieli w więzieniu. Ona już tylko sama jedna siedziała na ławce, obok pijanej Pronanówny. Podniosła się, nie zdając się słyszeć nawet tego oskarżenia o kradzież i piszczeć zaraz poczęła.
— Litości, panienko! dobra panienko! Tylko już same jesteśmy w domu, matka i ja!... Żandarmi, panienko, przychodzą co wieczór i biją nas... Moje ciało to jedna rana! Matka jest umierająca!... O dobra panienko! potrzeba wszystkiego, i pieniędzy, i rosołu dobrego, i wina, bo zginiemy.
Chanteau przyprowadzony do wściekłości temi kłamstwami, nie mógł spokojnie usiedzieć na fotelu. Ale Paulinka zawsze była gotową oddać wszystko, aż do ostatniej koszuli.
— Już cicho bądź — rzekła. — Dostałabyś więcej gdybyś mniej mówiła! Siedź, zawinę ci co weźmiesz ze sobą...
Właśnie, gdy wracała z koszyczkiem, w który włożyła chleb, dwa litry wina, mięsa, nawet i inną żywność, na podwórze weszła jeszcze jedna z jej klijentek, Goninówna, prowadząc córeczkę swoją, już dwadzieścia miesięcy mającą. Matka szesnastoletnia, była tak wątła i szczupła, tak nieukształtowana jeszcze, że wydawało się, jakby starsza siostra prowadziła za rękę młodszą. Trudno jej było nieść dziecko, więc wlokła je za sobą, wiedząc, że panienka przepada za dziećmi i niczego im nie odmawia.
— O mój Boże! jakie to ogromne! jakie to już dorosłe — mówiła Paulinka — biorąc na rękę biedną dziecinę. — A zaledwie o sześć miesięcy tylko starsza od naszego Pawełka!
Mimowolnie zwróciła ze smutkiem oczy na malca, który spał spokojnie w kołdrę zawinięty. Jaka ona szczęśliwa, pomyślała sobie, ta matka taka młodziutka, matka przez wypadek tylko, że ma dziecię takie zdrowe i duże.
— Żeby panienka wiedziała, ile ona zjada — żaliła się dziewczyna. — A ja nie mam bielizny, żeby ją okryć. Teraz jak umarł biedny stary ojciec, matka i jej kochanek biją