Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/353

Ta strona została przepisana.

Przebiegła pokój i przedewszystkiem zamknęła okno, które Ludwika zostawiła uchylonem. Na szczęście, ani doktór ani proboszcz, nie zostali na tarasie. Rzuciwszy okiem odnalazła tam tylko starego Chanteau w zadumie, obok małego Pawełka śpiącego w kołdrze czerwonej.
— Słychać was było na dole, jak gdybyście byli w sali — mówiła dalej. — No! cóż się tam znowu stało?
Byli już jednak w zapale kłótni i nie powstrzymywali się, jakby nie widzieli nawet jej wejścia. Teraz ją znów też same przykre ogarniało wrażenie w tej sypialni małżeńskiej. Żółty kreton w zielone pasy, czerwona portjera, stare meble mahoniowe, ustąpiły miejsca obiciu z grubej wełny i umeblowaniu, według gustu kobiety młodej i eleganckiej. Nie zostało już śladu po matce nieboszczce, zapach heliotropu wydobywał się z tualety, na której rozrzucone były nieporządnie mokre ręczniki. Zapach ten dusił Paulinkę, która wzrokiem przebiegała dokoła pokój. Każdy z osobna przedmiot raził ją tu jakiemś zaniedbaniem i nieporządkiem. Do tego jeszcze nie była przyzwyczajona. Zdala w swoim pokoju mogła już spać spokojnie. ale nie była jeszcze nigdy w ich wspólnej sypialni i nie widziała nigdy jeszcze tego małżeńskiego nieładu. Dreszcz ją przejmował, dreszcz dawnej zazdrości.
— Czyż to podobna żebyście się tak żarli — szepnęła po chwili milczenia. — Czyście głowy potracili, czy co!? — Cośmy mieli głowy tracić! — wykrzyknęła Ludwika — ale mam już tego dosyć nakoniec!... Myślisz może, że on się do winy przyzna!? To się grubo mylisz! Ja mu powiedziałam — przecież sama przyznasz, że słusznie — że nas wszystkich bardzo zaniepokoił, nie wracając wczoraj na noc, a on wpada na mnie jak dziki człowiek, oskarża mnie, żem mu życie zwichnęła, tak dalece, że mi grozi, że ucieknie do Ameryki!...
Lazar przerwał jej z wściekłością:
— Kłamiesz!... Gdybyś mi była moje spóźnienie wyrzucała z łagodnością, ze słodyczą, byłbym cię pocałował i byłoby po wszystkiem. Ale tyś zaczęła oskarżać mnie, żem ci urządził życie łez pełne! Tak, tyś mi zaczęła grozić, że się pójdziesz utopić w morzu, jeżeli ci również niemożliwą egzystencję i nadal urządzać będę.