u siebie .W tydzień nauczył ją pływać, do tego była pojętniejszą niż do fortepianu, miała w tym kierunku odwagę, a raczej zuchwałość, wskutek której często jej się zdarzało napić się wody morskiej.
Dnie mijały i tak doszło aż do początku sierpnia, a Lazar nie powziął jeszcze żadnej stanowczej decyzji. Paulinka miała w październiku wstąpić na pensję do Bayeux. Gdy morze zmęczyło ich czasem za bardzo i gdy z rozkoszą wylegiwali się na piasku, rozmawiali bardzo rozsądnie o przyszłości, o zamiarach swoich. Kończyło się na tem, że ona zdołała go zachęcić do medycyny, tłumacząc mu, że gdyby była mężczyzną, nic by jej więcej nie roznamiętniało, jak pragnienie leczenia ludzi. Właśnie od tygodnia raj ziemski źle szedł jakoś. Lazar zwątpił o swoim geniuszu. Przecież i na polu medycyny byli ludzie sławni, przypomniał sobie wielkie nazwiska: Hippokratesa, Ambrożego Parę i wielu innych.
Pewnego jednak popołudnia Lazar wykrzyknął radośnie: nowa myśl mu przyszła: miało to być prawdziwe arcydzieło. Raj to głupstwo, wziął się do pisania symfonji boleści; miał to być szczyt harmonji niebieskiej, skarga zrozpaczonej ludzkości wznoszona ku niebu. Marsz Adama i Ewy miał być przeniesiony do tego nowego dzieła i miał być marszem śmierci. Przez tydzień zapał jego z dniem każdym wzrastał, w planie jego cały świat miał się mieścić. To też pewnego dnia, jeszcze w tydzień później, mała jego przyjaciółka zdziwiła się bardzo, gdy Lazar rzekł, iż chętnie mimo to wszystko pojechałby do Paryża studjować medycynę. W każdym razie, zbliży go to do konserwatorjum. Niech raz dostanie się do Paryża, a potem zobaczy. Dla pani Chanteau była to wielka radość, byłaby wolała wprawdzie widzieć syna swego w ministerjum jakiem, albo w magistraturze, ale przecież i doktorzy byli to ludzie uczciwi i szanowani i zarabiali dużo pieniędzy.
— Prawdziwą czarodziejką jesteś, malutka — rzekła całując ją, — Ach! kochanko, jak ty nam się serdecznie wywdzięczasz za to, żeśmy cię do siebie wzięli!
Wszystko zostało uregulowane. Postanowiono, że Lazar wyjedzie pierwszego października. Tymczasem we
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/51
Ta strona została przepisana.