— Nie wiem czy wam tak dla wszystkich chorych wystarczy, bo teraz wszyscy na nerwy chorują.
Młoda panna silna i świeża, której piękna twarzyczka zdrowiem promieniała, rozwarła ramiona jak gdyby na cztery końce świata uzdrowienie wszystkim cierpiącym rzucić chciała.
— Tak, tak, naładujemy tem świat cały!... Przepadły choroby nerwowe!
Przebiegłszy całe wybrzeże, przedyskutowawszy wszystkie miejscowości, Lazar postanowił, iż fabrykę swoją postawi nad zatoką Skarbu. Miejsce to zdawało się łączyć wszystkie potrzebne warunki; brzeg morski płaski i szeroki, skałami jakby wyłożony, co ułatwiało zbiór traw, komunikację łatwiejszą i prostszą drogę do Verchemont. Grunt tani, materjały pod ręką, odległość dostateczna a nie zbyteczna. Paulinka żartowała z tego, iż niegdyś dali tej zatoce miano „zatoki Skarbu“ dla złocistości jej piasku i nie wiedzieli, że nazwisko to będzie dla niej tak stosowne, gdyż teraz w tem właśnie miejscu prawdziwy skarb w morzu znajdują.
Początek był wyborny: szczęśliwe kupno dwudziestu tysięcy metrów pustego wybrzeża, pozwolenie prefektury otrzymane po upływie zaledwie dwóch miesięcy. Nakoniec robotnicy wzięli się do budowy. Boutigny przyjechał. Był to mały człowieczek czerwony, który się wielce nie podobał państwu Chanteau. Nie chciał on mieszkać w Bonnevil!e, odkrył bowiem, jak mówił w Verchemont domek, który mu się wydał bardzo niewygodnym. Niechęć rodziny ku niemu wzmogła się, gdy się dowiedziano, że w domku tym umieścił jakąś kobietę, dziewczynę jakąś z bruku paryskiego, jak się domyślano. Lazar wzruszał ramionami na te, według jego zdania, prowincjonalnie przesadne wyobrażenia rodziny swojej. To wcale ładna dziewczyna mówił, blondynka, która widać musi być mocno przywiązaną do Boutiniego, kiedy się poświęca na tyle iż się zgadza mieszkać na takiej pustyni, gdzieby tylko wilków na wygnanie wysłać można. Z powodu Paulinki wstrzymywał się z dalszym rozwojem swoich pojęć w tym przedmiocie. Zresztą od Boutiniego żądano tylko energicznego nadzoru i inteligentnej organizacji pracy. Pod tym
Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/75
Ta strona została przepisana.