Strona:PL Zola - Rozkosze życia.djvu/86

Ta strona została przepisana.

— Przy dziesięciu tysiącach franków — rzekł Lazar — jestem pewny rezultatu... większe wydatki już skończone, byłoby zbrodnią zniechęcać się. Zobaczycie... zobaczycie... A ciebie droga ubiorę w suknię ze złota jak królową w dzień naszego wesela.
Wesołość ogólna wzmogła się jeszcze bardziej, gdy niespodziewanie przybył doktór Cazenove. Przyjechał on do jakiegoś rybaka, który wyciągając statek zgniótł sobie palec. Zatrzymano go i zmuszono do wypicia filiżanki herbaty. Wielka nowina nie zdawała się go zadziwiać, tylko gdy usłyszał uniesienia państwa Chanteau nad zyskami z eksploatacji porostów morskich, spojrzał na Paulinkę niespokojnie i rzekł nieśmiało:
— Nie ulega wątpliwości, że myśl jest dowcipna i można próbować, ale zawsze renty pewniejsze. Ja na waszem miejscu wolałbym być odrazu szczęśliwym chociaż w małym kąciku...
Przerwał sobie, widząc w oczach Paulinki jakiś cień niepokoju. Żywa przychylność jaką miał dla niej skłoniła go, iż przeciw zdaniu swemu dodał:
— O! pieniądze to dobra rzecz! zaróbcie tylko dużo... A wiecie co, na waszem weselu będę tańczył. Zatańczę wam karaibskie zamcuco, którego pewno nie znacie... O! tak... obie ręce do góry jak skrzydła wiatraka i bijąc się niemi po udach skacze się w koło... Tak tańczą dzicy około więźnia już upieczonego, którego kobiety rozbierają.
Miesiące płynęły jeden za drugim. Teraz Paulina odzyskała spokój i uśmiech; jej otwartej i szczerej naturze najbardziej ciężyła tylko niepewność. Wyznanie miłości swojej, oznaczenie dnia ślubu, zdawały się uśmierzać w niej nawet niewytłumaczone niepokoje organizmu; bez gorączki znosiła ciągły rozwój życia, powolny rozkwit swej istoty i krwi gorącej wrzenie, które ją niedawno jeszcze tak niepokoiło na jawie i w sennych marzeniach. Pojmowała, że potrzeba rosnąć i dojrzewać aby kochać, że jest to prawo, któremu wszyscy podlegają. Zresztą stosunki jej z Lazarem nie zmieniły się wcale, dalej ciągnęła się egzystencja ich w pracach wspólnych; on ciągle zajęty, przeciw zbyt gwałtownym żądzom chroniony przez przeszłość swoją, ona naturalna, spokojna, spokojem podwój-