Strona:PL Zola - Rzym.djvu/1033

Ta strona została uwierzytelniona.

lesnem ubóstwieniu zmarłego swego księcia. Pierina, nieruchoma w swej rozpaczliwej ekstazie, płakała i pierś jej piękna jak młodej bogini, falowała powstrzymywanym krzykiem i jękiem. Celia drgnęła jakby nowem nieszczęściem rażona, ta rozpacz niema a tak głęboka wzruszyła ją i pociągnęła ku pięknej dziewczynie. Zbliżywszy się, rzekła do niej półgłosem:
— Droga moja, nie płacz... proszę cię, nie rozpaczaj i nie rozdzieraj sobie serca... droga moja... proszę cię... uspokój się..
Pierina, słysząc te życzliwe słowa wypowiedziane pieszczotliwym głosem, wybuchnęła głośnym płaczem, zanosząc się nieprzytomnie. Celia, lękając się, by nie padła na ziemię, objęła ją ramionami z siostrzaną czułością i zmusiła do wyjścia z sali, pocieszając ją pieszczotą słów i żywością współczucia.
— Panie, błagam, niechaj pan za niemi pójdzie — szepnęła Wiktorya do Piotra. — Ja nie mogę ztąd odejść, muszę czuwać nad zmarłemi dziećmi.
Przed ołtarzem, znowu inny ksiądz rozpoczynał odprawianie mszy i stłumiony głos jego psalmodyi łacińskiej rozchodził się po sali. Z sąsiedniej komnaty ozwały się dzwonki z przed ołtarza, oznajmując podniesienie, a z przed innych dwóch ołtarzy dolatywały niewyraźne odgłosy mszy nieustannie odprawiać się dziś mających. Zapach róż coraz był silniejszy, cięższy i odu-