Strona:PL Zola - Rzym.djvu/1079

Ta strona została uwierzytelniona.

i pogrąża się w chaosie nocy! Przyjmuję wyroki twoje i oczekiwać ich będę w starych murach mojego pałacu, by zginąć zagrzebany pod jego gruzami. A jeżeli powołasz mnie, Boże, na stanowisko ostatniego swego kapłana na ziemi, wytrwam godnie na powierzonej mi straży i niesplamię się żadnem odstępstwem dla okupienia kilku dni dłuższego żywota. Religię przez ciebie nadaną nam, Boże, trzymać będę wysoko jak sztandar i zginę z nią razem, lecz w dumnej postawie, bez ustępstw i z odsłoniętem czołem! Martwemi dłońmi a jeszcze strzedz będę całości świętej wiary, osłonię ją ramionami mojemi i oddam ci taką, jaką wyszła od ciebie! O, Boże najpotężniejszy, dysponuj mną! I jeżeli jest to zgodne z zamiarami twojemi, uczyń mnie ostatnim kapłanem śmierci tego świata!
Porwany szczerością uniesienia tego ostatniego papieża, Piotr drżał ze wzruszenia, domyślając się, że Boccanera nieraz już musiał puszczać wodze marzeniom w tym właśnie kierunku. I widział go zasiadającego w Watykanie na tronie, gdy olbrzymie sale były już puste, bo wszyscy się rozbiegli ogarnięci trwogą. W tem słychać gromy walące w bazylikę świętego Piotra. Zwolna, cały w bieli, schodzi papież ze stopni swego tronu i podąża z powagą ku świątyni, by tam czekać ostatecznej zagłady wszystkiego. Już trzykrotnie podniósł krzyż, powalony trzęsieniem ziemi, a gdy marmurowe sklepienie i ściany z trza-