Z powodu przedłużonego pobytu w Rzymie, musiał sprowadzić z Paryża trochę bielizny i ubrania, więc teraz wszystko to nie mogło się pomieścić w małej walizce, z którą przyjechał; przewidziawszy tę okoliczność, kupił niewielki kuferek i otworzywszy szafy i szuflady, prędko wszystko ułożył do drogi, zapakował, zamknął na klucz zarówno kufer, jak ręczną swą walizkę. Była godzina siódma, zatem miał jeszcze całą godzinę oczekiwania na obiad. Usiadł i zaczął myśleć, czy czego nie zapominał, obejrzał raz jeszcze szuflady i znów usiadł, żegnając się z temi ścianami, wśród których spędził całe trzy miesiące.
Oczy Piotra z upodobaniem zawisły na obrazie, przedstawiającym młodą nieznaną i płaczącą kobietę, wypędzoną z rodzinnego pałacu. Obraz ten, namalowany przez niewiadomego mistrza, silnie oddziaływał na Piotra od pierwszego dnia, gdy tu zamieszkał. Światło lampy wybornie nań obecnie padało, wywołując całą moc jego piękności. Patrzał na obraz i z upodobaniem odtwarzał przepędzone przed nim chwile, gdy wtem zapukano do drzwi.
Z niemałem zdziwieniem Piotr ujrzał wchodzącego Narcyza Habert, który przed trzema dniami wyjechał do Florencyi, dogadzając w ten sposób porywowi swych artystycznych zamiłowań. Narcyz zaraz na wstępie zaczął przepraszać za to naj-
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/1113
Ta strona została uwierzytelniona.