testował, pozwalając Wiktoryi rozporządzać swoją osobą, czuł bowiem, że chwilowo wola w nim wygasła. Więc stosując się do jej żądania, zasiadł do przyniesionego przez Giacomo obiadu i zjadł zupę, kawałek pieczonej kury, oraz trochę konfitur. To go znacznie pokrzepiło, uczuł się o wiele zdrowszym i silniejszym, więc odrzuciwszy projektowane położenie się do łóżka, postanowił dziś jeszcze podziękować paniom za uprzejmie ofiarowaną sobie gościnność. Ponieważ donna Serafina przyjmuje w poniedziałki swych znajomych, zejdzie więc do jej salonu o właściwej godzinie.
— Dobrze, niechaj i tak będzie — potwierdziła Wiktorya. — Ponieważ zdrowie panu wróciło a zatem niechaj się pan rozerwie... Najlepiej będzie jeżeli don Vigilio przyjdzie po pana o godzinie dziewiątej... Tak, niechaj on pana tam wprowadzi. Ja go o tem uprzedzę.
To mówiąc, wyszła a Piotr umył się i włożył nową sutanę wyjętą z walizki. O godzinie dziewiątej lekko zastukano do drzwi i wszedł niewielkiego wzrostu ksiądz, jeszcze młody, zaledwie trzydziestoletni, lecz chudy i schorzały, o długiej, pozapadanej, szafranowo-żółtej twarzy. Od lat kilku cierpiał na febrę, której napady powtarzały się codziennie z regularnością chronometru W chwilach zapomnienia, w żółtej tej twarzy błyszczały gorejące czarne oczy, świadcząc o za-
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.