Strona:PL Zola - Rzym.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Nazajutrz rano o godzinie trzy kwadranse na dziesiątą, Piotr zeszedł na pierwsze piętro pałacu, by stawić się na audyencyę u kardynała Boccanera. Obudziwszy się, był pełnym otuchy, chwyciła go napowrót niezłomna wiara w pomyślne załatwienie sprawy z powodu której przybył do Rzymu. Wczorajsze obawy i trwożne przeczucia pierzchły, musiały one być spowodowane zmęczeniem po długiej podróży, gwałtownością wzruszenia doznanego na widok świętego miasta. Pogoda była piękna, niebo jasne, co niemało się przyczyniło do rozbudzenia nadziei ożywiających serce Piotra.
Drzwi, wiodące do przedpokoju mieszkania zajmowanego przez kardynała, szeroko były otwarte na paradne schody pałacowe. Kardynał Boccanera był jednym z bardzo nielicznych kardynałów pochodzących z patrycyuszów rzymskich a mieszkanie jego zachowało umeblowanie innego kardynała tegoż rodu, rodzonego brata jego dziada. Obecnie, galowe salony od ulicy stały