wydawał nigdy. Największy wydatek stanowiły konie, kardynał bowiem był zobowiązany wysokością urzędu do posiadania karety i pary koni, etykieta watykańska wzbrania kardynałom pieszo chodzić po Rzymie. Stangretem był stary, przywiązany sługa, który postanowił nie brać nikogo do pomocy, sam więc oczyszczał karetę i sam doglądał pary starych, ociężałych koni. Lokajów było dwóch, ojciec i syn, ten ostatni urodził się w pałacu. Żona kucharza była pomywaczką. Zmniejszenie dworu widocznem zwłaszcza było w komnatach poprzedzających salę tronową. Zamiast kilkunastu dawnych urzędników, kardynał miał tylko dwóch. Don Vigilio był sekretarzem a zarazem marszałkiem dworu a kolega jego, ksiądz Paparelli zastępował miejsce kodytaryusza i kamerdynera. W komnatach więc rojących się niegdyś tłumem dworzan i służby, przesuwały się dziś dwie tylko postacie przybrane w skromne sutany. Chodzili oni po tem pustkowiu jak dwa cienie, stąpając cicho, mówiąc cicho, jakby przez poszanowanie dla tego grobowca przeszłości.
Po bliższem zastanowieniu, Piotr zrozumiał wyniosłą dumę na osobności żyjącego kardynała. Zamknął się w pałacu grożącym ruiną i, wiedząc, że nie może podnieść i podtrzymać rodowego znaczenia przodków, dozwalał czasowi, by kruszył i niszczył rozsypujące się gniazdo rodzinne. Pałac wzniesiony był w szesnastym wieku i dla
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/154
Ta strona została uwierzytelniona.