Zapadłe milczenie przerwał wreszcie Piotr, odważywszy się łagodnie powiedzieć:
— Jednakże, chociaż wiara pozostaje niewzruszoną treścią rzeczy, formy jej ulegają przemianom... Z godziny na godzinę wszystko ulega ewolucyom i świat się odmienia...
— Nieprawda! — z mocą zawołał kardynał. — Świat się nie odmienia, bo odmienić się nie może. Jest i pozostanie na zawsze takim, jakim był w dniu swego stworzenia. Tylko zbuntowane jednostki ludzkie szarpią się i wybiegają na manowce, słabszych pociągając i gubiąc wraz z sobą... Szaleńców tych powstrzymywać jest naszem zadaniem... Wyrywających się ku nim nawracać na właściwą drogę — powinno być nieustającą naszą troską i staraniem... Podług obietnic Chrystusa Pana, obietnic, spełnić się mających, świat zbłąkany powróci ku pierwotnej niewinności swojej. Ten dzień wielkiego tryumfu nastąpi gdy serc wątpiących nie będzie... gdy człowiek każdy posiadaczem prawdy się stanie, prawdy przez Ewangelię głoszonej. W przeszłość naszą zapatrzeni i ku niej bieżąc ochotnie, dotrzemy do powrotu początku naszego, do prawdy jednej i jedynej. Tą tylko drogą unikniemy zguby naszej i doczekamy się szybszego zmiłowania bożego. Wszystko, co ludzie w zarozumiałości swej nazywają postępem jest tylko zdradziecką ułudą, przez piekło podsuwaną zasadzką, wymierzoną ku wiekuistej zatracie dusz zbłąkanych. Pocóż
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/175
Ta strona została uwierzytelniona.