Panny. Marzył on o pogodzeniu się papieża z królem, wtedy bowiem zdaniem jego, Rzym stanie się stolicą świata, stolicą uznaną przez wszystkie narody. Poglądy te wywoływały oburzenie ze strony kardynała. Uważał on tego księdza za niebezpiecznego rewolucyonistę, renegata Kościoła, mogącego wiele uczynić szkody religii katolickiej.
Santobono, złożywszy żylaste ręce, rzekł z gorącą prośbą w głosie:
— Wasza Eminencya może mi uczynić ogromną łaskę, lecz nie wiem, czy wasza Eminencya zechce, czy raczy!...
Odmiennym zaś tonem zapytał:
— Czy Jego Eminencya kardynał Sanguinetti nic o mojej sprawie nie mówił waszej Eminencyi, reverendissime?...
— Nie. Kardynał mi tylko nadmienił, że do mnie przyjdziesz, chcąc mnie o coś prosić.
— Twarz kardynała sposępniała. Czekał, surowo spoglądając na Santobono. Od chwili gdy kardynał Sanguinetti został mianowany na zamiejskie biskupstwo w Frascati i tam stale spędzał znaczną część roku, Santobono stał się żarliwym jego stronnikiem. Każdy kardynał, kandydat na przyszłego papieża, posiada mnóstwo stronników pomiędzy niższem duchowieństwem rozdmuchującem jego sławę, podtrzymującem popularność, z nadzieją późniejszej za to nagrody. Opowiadano, że Sanguinetti chętnie podtrzymywał żarliwość księży
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/182
Ta strona została uwierzytelniona.