pozostając w służbie u waszej Eminencyi, sprawiał się wzorowo i odznaczał się łagodnością charakteru.
Kardynał wręcz odmówił:
— Wcale nie byłem zadowolony z Agostino. Był szalenie popędliwy i musiałem go odprawić, bo ze wszystkimi szukał zaczepki i bezustannie kłócił się z całą służbą.
— Ach, jakże mnie zasmucają słowa waszej Eminencyi! Jakże mnie martwi wasza Eminencya, świadcząc w ten sposób o moim małym Agostino! Biedactwo, więc charakter mu się odmienił do tego stopnia! Takie zawsze dobre było z niego chłopię! Ale nie można go opuszczać w nieszczęściu i trzeba znaleźć sposób ratunku. Przecież wasza Eminencya w każdym razie da mi świadectwo. Można będzie zręcznie je ułożyć a świadectwo waszej Eminencyi stanowczy wpływ wywrze na sędziów.
— Nie wątpię o tem — rzekł kardynał — ale ja nie dam tego świadectwa.
— Jakto?... Wasza Emineneya, reverendissime, odmawia?...
— Najzupełniej. Wiem, że ty osobiście jesteś moralnie prowadzącym się księdzem i święte swoje posłannictwo spełniasz z gorliwością. Mógłbym zupełnie dobrą opinię dać o tobie, gdybyś się wyrzekł swoich mrzonek politycznych. Ale teraz, w danym wypadku, zaślepia cię twoja wielka miłość dla brata, żądasz odemnie rzeczy nie-
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/184
Ta strona została uwierzytelniona.