Strona:PL Zola - Rzym.djvu/205

Ta strona została uwierzytelniona.

pan chcesz użyć wpływu swojego krewnego?... Tak, Gamba żyje w ciągłej styczności z Ojcem świętym... Zapewne, to myśl wcale nie najgorsza.. może się da coś zrobić... tak, może się coś zrobić...
Moosignor Nani powtórzył dwukrotnie ostatnie zdanie, chcąc sobie dać czas do namysłu i osądzić rzeczywistą wartość tego projektu, bez wygłaszania o nim swego zdania. Monsignior Gamba del Zoppo był znanym poczciwcem nie posiadającym najmniejszego znaczenia w Watykanie. Wszakże Ojciec święty lubił słuchać dziecinnie naiwnych jego opowiadań i chętnie spacerował po ogrodzie watykańskim, wsparłszy się na ramieniu schlebiającego mu monsignura. Podczas tego rodzaju przechadzek, Gamba del Zoppo wyłudził niemało łask drobiazgowych u papieża, krążyły o tem anegdotki legendarne, znane w całym Watykanie. Monsignor Gamba del Zoppo był niezmiernie bojaźliwy i ostrożny w swych prośbach, nie chcąc narażać swego stanowiska, które uważał za bardzo wpływowe, długo się namyślał i zbierał wiadomości, czy nie wyniknie dla niego zły rezulat z zamierzonego kroku.
Nani zamyślił się na chwilę a potem rzekł stanowczo:
— Wyborna myśl... tak rzeczywiście wyborna!... Gamba może uzyskać pozwolenie na audyencyę i uzyska na pewno, jeżeli zechce... Będę go wi-