Strona:PL Zola - Rzym.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

przebyty w domu męża, rok ciężkich prób i udręczeń, gdy jedyną jej opiekę i obronę stanowił stary Orlando Prada. Przy boku tego starca spędziła wiele chwil miłych i spokojnych. Zniżywszy głos, rzekła ze wzruszeniem:
— Proszę, powiedz mu pan odemnie, że zawsze go bardzo kocham i najserdeczniej wspominam i że zawsze tak będzie, jakiekolwiekby były dalsze moje losy.
Jadąc na ulicę Dwudziestego września, Piotr rozpamiętywał szczegóły życia starego bohatera. Dokonywane przez niego czyny w imię wiary, miłości ojczyzny, osobistego zrzeczenia się, miały w sobie coś heroicznego i nieprawdopodobnego w naszej epoce.
Orlando Prada pochodził ze szlacheckiej rodziny medyolańskiej. Od lat chłopięcych pałał nienawiścią względem najezdzców swej ojczyzny i mając lat piętnaście zaciągnął się do tajnego, patryotycznego stowarzyszenia, mającego te same cele co słynny niegdyś karbonaryzm. Nienawiść włochów dla austryaków przechodziła z pokolenia w pokolenie, podniecana rosnącą ilością nadużyć, krwawych wspomnień i tajnych spisków, które się zawiązywały w dzikich, odległych lasach, w okopconych dymem szałasach. Łącznością marzeń i usiłowań była myśl odbudowania wielkości Włoch, postawienia ich w rzędzie pierwszorzędnych mocarstw, zgodnie z tradycyą kraju pochodzącego od władców świata starożytnego.