Strona:PL Zola - Rzym.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

stał się żołnierzem, by walczyć za niepodległość i jedność włoskiej ziemi. Orlando pokochał swego wodza jak boga. Bił się przy jego boku jak bohater. Brał udział w zwycięztwie nad neapolitańczykami pod Rieti, towarzyszył mu w wycieczce do Wenecyi zagrożonej przez nieprzyjaciół, opuścił z nim południowe Włochy, gdy armia francuzka pod wodzą generała Oudinot weszła do Rzymu, przywracając Piusowi IX stolicę Państwa Kościelnego. Jakże szalonej odwagi czyny przepełniały tę wyprawę do Wenecyi. Tej Wenecyi będącej rzecząpospolitą, dzięki takiemu męczennikowi a zarazem bohaterowi jak Manin, który wyrwał miasto jęczące pod jarzmem austryackiem, by obdarzyć je swobodą i natchnąć najwznioślejszym patryotyzmem! Duchem tym owiana Wenecya przez całe miesiące dzielnie się broniła przed austryakami. Garibaldi przybył jej na pomoc z garstką wojowników a chcąc się przeprawić ku zagrożonemu miastu, wynajął trzynaście łodzi rybackich. Z tych osiem wpadło ręce nieprzyjaciela. Znów Garibaldi wraca na wybrzeże rzymskie, tam umiera mu żona Anita a pogrzebawszy ją, chroni się do Ameryki, gdzie już raz wyczekiwał wezwania ze stron ojczystych. Ach, jakże srogie wstrząśnienia rzebywała ta ziemia włoska wydająca z siebie zastępy synów pragnących ją okupić krwią i życiem! Ileż w tych ludziach było woli i wiary! Niezmożeni niepowodzeniami, przycichali chwilowo, by pod-