pomocy sił i potęg niezbadanych. Odrzucając brutalność faktów, lękając się gwałtownych środków, coraz to goręcej pragnął zbawienia drogą miłości. Chcąc zapobiedz zbrodniczym gwałtom, Piotr marzył o możliwości pokojowego załatwienia i rozstrzygnięcia zadania. Niechaj ludzie poczną się miłować bratniem uczuciem, niechaj zawrócą wstecz ku czystości zasad Ewangelii głoszonej przez Jezusa. Na tej tylko drodze odnajdą szczęśliwość, wieczysty pokój ubezpieczony pocałunkiem ogólnej zgody. Lecz zaczęły go męczyć wątpliwości: czy możebnem jest to odmłodzenie starego katolicyzmu? Czy można mu przywrócić młodzieńczość naiwnych wierzeń pierwotnego chrystyanizmu?
I Piotr pogrążył się w badaniach i czytaniu. Z gorączkowem upodobaniem rozpatrywał się w tej kwestyi, która od lat kilku nabierała coraz donośniejszego rozgłosu. Roztkliwiony miłością dla nieszczęsnych nędzarzy, roznamiętniony myślą cudu mającego powstać z braterstwa, Piotr zatracał skrupuły stawiane przez zepchnięty uczuciem umysł swój i poczynał wierzyć w powtórne odkupienie cierpiącej ludzkości. Wreszcie, jasno już formułował pewność, że oczyszczony, przywrócony do pierwotnych swych dążeń, katolicyzm jest w stanie być owym paktem najwyższym, prawem najistotniejszem, zbawcą społecznym, zapobieżycielem bratobójczych walk będących w przededniu wybuchu.
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/27
Ta strona została uwierzytelniona.