Strona:PL Zola - Rzym.djvu/289

Ta strona została uwierzytelniona.

carstw, państwa świata, władcy ludów. Wielkość dziejów z niemi złączonych, otaczała je głębokością niewypowiedzianego majestatu.
Zawróciwszy ztąd, znów szli ciągle na prawo, okrążając podnóże pagórka. Zabudowania pałaców musiały się niegdyś spuszczać aż dotąd. Wzdłuż nierównej ścieżki, jaką przebywali, widać było zwaliska portyków, zawalone sale, kolumny i fryzy odkopane i napowrót wzniesione. Wszystkie te szczątki dawnej świetności pałaców wyrastały obecnie z chwastów i traw jak grobowce na starym opuszczonym cmentarzu. Przewodnik z codzienną wprawą od lat dziesiątka nabytą, opowiadał najnieprawdopodobniejsze szczegóły o tych murach, każdy złem oznaczał mianem, urozmaicał anegdotyczną baśnią a głoszone hypotezy uważał za stwierdzoną prawdę.
Przechodząc mimo zawalonych do połowy dołów, rzekł, wskazując je ręką:
— Dom Augusta!
Piotr, nie widząc nic zgoła, prócz rozkopanej ziemi, nieśmiało zapytał:
— Gdzie?...
— Podobno, że nie dalej jak sto lat temu jeszcze można było widzieć reszty fasady... Wchód był od strony via Sacra. A po tej stronie ciągnęły się balkony, z których można było patrzeć na igrzyska w cyrku Maksyma, będącego ot tam, poniżej... Główna część pałacu jeszcze nie jest