Karakalli. Gmach ten, równie jak Kolizeum, zdawał się być pozostałością architektury tytanicznego ludu, który przed zniknięciem swojem chciał pozostawić ślady swego istnienia. Sale w łaźniach Karakalli są niebywałego obszaru i wysokości. Trudno pojąć znaczenie kolosalności tych wymiarów. Sienie mogłyby pomieścić ludność wielkiego miasta, w piscynie frigidarium, mogło się naraz kąpać pięciuset ludzi, tepidarium i caldarium były odpowiednich rozmiarów. Wszystko zdawało się tu pojęte i wzniesione w szale wielkości, tak kolosalność gmachu jak i szeroka grubość jego murów, nigdy i nigdzie nie dorównana w późniejszych średniowiecznych zamkach obronnych. Zwiedzając te potwornie wielkie gmachy, dziwiąc się temu wyuzdaniu pomysłu ich budowy, wędrownik maleć się zdaje i w nikłości swej pyta, dla jakiej miary ludzi wznoszono te mury?... Dla jakich nieprzeliczonych tłumów rozszerzano ich posady?... Sprawiają one wrażenie fantazyjnie zgrupowanych skał, wykutych w opoce schronisk dla całego ludu, nagromadzonych materyałów budulcowych dla wzniesienia miasta, lub siedziby legendarnych olbrzymów.
Piotr ginął myślą w przeszłości, korząc się przed wielkością jej zabytków. Rozglądał się dokoła a zewsząd ku niemu przystępowały fale nowych wspomnień, zalewając go i kąpiąc niezrównanem swem bogactwem. Na wszystkich czte-
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/305
Ta strona została uwierzytelniona.