Strona:PL Zola - Rzym.djvu/324

Ta strona została uwierzytelniona.

Piotr kazał się dowieźć powozem aż do grobowca Cecylii Metelli, a ztamtąd szedł zwolna pieszo do Casale Rotondo. Miejscami na via Appia, wynurzają się z ziemi wielkie bazaltowe flizy starożytnej drogi, która skutkiem tego jest bardzo niedogodna dla jazdy powozem. Na lewo i na prawo, wzdłuż drogi, mkną pasy spalonej słońcem trawy, a wśród zwalisk grobowców, wyrastają chwasty, jak na opuszczonych, starych cmentarzach. Wybujały zwłaszcza różnych odcieni osty, oraz dzikie kopry. Przy zrudziałych trawach ciągnie się nizki murek z polnych kamieni, a mnóstwo jaszczurek szeleszczy, uciekając w popłochu. Po za grobowcami leżą obszary rzymskiej Kampanii, zanikając jak morze na skraju horyzontu. Od czasu do czasu wynurza się z pomiędzy rozwalających się nagrobków, drzewo pinii, eukaliptusu, lub szara od pyłu kępa drzew oliwnych i figowych. Na lewo, wśród rozległych łąk, widać ciemne arkady, ruiną już dziś będącego wodociągu Aqua Claudia, gdzieniegdzie pstrzą się nędzie uprawne pola i małe zagrody, otoczone winnicami. Krajobraz ten zamykają w głębi góry Sabińskie i Albańskie, tonąc w niebieskawo fioletowych mgłach, z pośród których jaśniejszemi plamami występują miasteczka: Frascati, Rocca di Papa, Albano. Po prawej zaś stronie drogi, ku morzu, ciągną się niezmierzone okiem rozłogi rzymskiej Kampanii. Równina ta, lekko zaledwie dostrzegalnie falista,