Strona:PL Zola - Rzym.djvu/342

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz panie czuły się zmęczone długiem przebywaniem w dusznych i ciemnych pieczarach, zdenerwowane słuchaniem opowiadania tylko o śmierci, więc się oparły życzeniu zakonnika, pragnąc co rychlej odetchnąć świeżem powietrzem. Wreszcie świece już się dopalały, więc opuszczono katakumby, z radością witając światło dzienne, chociaż rażąco olśniewającem wydało się w pierwszej chwili. Panie zatrzymały się przed sklepem ze świętościami i kupiły przycisk będący kawałkiem marmuru z wyrytą rybą, symbolem Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Zbawiciela ludzi.
Tegoż samego dnia popołudniu Piotr zwiedził bazylikę św. Piotra. Dotychczas znał tylko z widzenia wspaniały plac przed świątynią, plac otoczony poczwórnym rzędem kolumn i pilastrów, tworzących majestatyczny wieniec podług planu Berniniego. Na obszarze zawartym w ramach kolumnady, wznosi się obelisk i dwie monumentalne fontanny. W głębi zaś placu stoi bazylika o ciężkiej fasadzie i niezrównanej piękności kopule, która dumnie odbija się na tle zawsze niebieskiego nieba.
Słońce zalewało plac jaskrawością swych promieni. Piotr, przebywszy tę pałającą przestrzeń, doszedł wreszcie do nizkich stopni małych, coraz to wyżej wynoszących się placyków przed bazyliką. Były one puste, a grunt ich nierówny, wysypany był żwirem. Przebiegłszy ostatnią seryę nizkich,