Strona:PL Zola - Rzym.djvu/353

Ta strona została uwierzytelniona.

ki, gmach zbyt bogaty w imię Boga wzniesiony, jest tylko gloryfikacją człowieka tryumfującego w jego imieniu...
A więc żarliwość pierwotnych wierzeń, po wiekach kilkunastu, wypowiedziała się stworzeniem tego kolosalnego, galowego przybytku! Ujawniała się w nim dawna dążność władców Rzymu, pragnących znaczyć swe panowanie, wznoszeniem olbrzymich arcydzieł architektonicznych. Żądzą ku temu przesycony był grunt Rzymu, żądzę tę dziedziczyły po sobie idące pokolenia i bez przerwy trwała ona we wszystkich ewolucjach cywilizacyi. Żądzę budowania odziedziczyli papieże, ci następcy cezarów. Podtrzymując dawną tradycyę, wznosili gmachy, współubiegając się o ich wielkość, trwałość, okazałość a gdy któremu środki materyalne nie starczyły na nową budowę kościoła, upiększał, lub z gruzów podnosił walące się mury starych przybytków i ślad swej działalności znaczył marmurową tablicą, głoszącą o dokonaniu podjętej pracy. Ztąd w Rzymie to mnóstwo tablic pompatycznie podpisanych mianem papieża i napiętnowanych godłem herbowem rodziny, z której ród wywodził. Tak więc, w Rzymie wciąż wyrastały gmachy, powstające z pyłu gmachów poprzednich i trwa to bezustannie od lat tysięcy...
Piotr, po raz drugi okrążając wnętrze bazyliki, zatrzymał się przy grobowcach papieży. Podziwiając ich wspaniałą okazałość, przypomniał so-