Strona:PL Zola - Rzym.djvu/381

Ta strona została uwierzytelniona.

na krzywdę, wyrządzoną stolicy apostolskiej, solidaryzują się z najeźdźcą.
— Nigdy nikt nie złączy papieża z królem! — zawołała z goryczą donna Serafina, czyniąc tem powiedzeniem aluzyę do nieszczęśliwego małżeństwa swojej siostrzenicy.
Trwożny niepokój donny Serafiny doprowadził ją teraz do najwyższego rozdrażnienia, już bardzo było późno i przestała oczekiwać monsignora Nani, oraz tego, którego oczekiwała przedewszystkiem. Wtem, ozwały się kroki w przyległym salonie i natychmiast oczy jej błysnęły, lecz znów doznała tylko rozczarowania, gdy we drzwiach ukazał się Narcyz Habert, przepraszając zaraz na wstępie, za tak późne przybycie.
Narcyz Habert został przedstawiony w pałacu Boccanera, przez swego wuja, kardynała Sarno, który ręczył za prawowitość jego przekonań i żarliwość wierzeń religijnych. Dziś, przybył tylko dla zobaczenia się z Piotrem i po zamianie kilku zdań z panią domu, przysiadł się do niego, mówiąc ledwie dosłyszalnym szeptem:
— Byłem pewien, że cię tutaj zastanę, więc przybiegłem pomimo późnej godziny, bo mam dobrą nowinę dla ciebie. Dopiero co widziałem się z moim kuzynem w Watykanie, z monsignorem Gamba del Zoppo... otóż jutro rano, o godzinie jedenastej mamy być u niego...
Jeszcze bardziej głos zniżywszy, dodał: