Strona:PL Zola - Rzym.djvu/384

Ta strona została uwierzytelniona.

tysięcy sal, był on najbogatszym, bo w nim się mieściły najwspanialsze arcydzieła sztuki i ludzkiego geniuszu.
Rozczarowany co do zewnętrznej piękności pałacu watykańskiego, Piotr wśród wysokiej jego fasady, wychodzącej na plac, szukał oczyma drugiego piętra, gdzie znajdowały się okna prywatnego mieszkania papieża. Wpatrywał się w nie długo. Powiedziano mu, że piąte okno na prawo, jest oknem sypialni papieża, i że w nocy, można widzieć światło lampy, która zawsze tam goreje.
Cóż było po za temi bronzowemi drzwiami, które widział teraz przed sobą?... Drzwi te oddzielały dwa światy, królestwo ziemi od królestwa bożego. Po za niemi, zamknął się i na dobrowolne skazał więzienie, przedstawiciel Boga wśród ludzi. Piotr patrzał na wysokie mury papiezkiego więzienia, na święty próg i drzwi z bronzu ulane i pytał samego siebie, cóż bronią one?... Co kryją?... Dlaczego tak surowy mają wygląd, przypominający mury i bramy staroświeckiego obronnego zamczyska. Jakiż świat ujrzy, przekroczywszy tę furtę?... Czy niewyczerpane skarby dobroci, miłosierdzia i chrześciańskiej miłości?... Czy w cieniu tych murów ukrywa się chociażby nadzieja?... ta nadzieja, tu składana przez ludzkość spragnioną braterstwa i sprawiedliwości!... Zamyślił się i z lubością marzył o tym jedynym pasterzu, najwyższym kapłanie,