Strona:PL Zola - Rzym.djvu/391

Ta strona została uwierzytelniona.

psowanych murach, mających setki metrów kwadratowych powierzchni, oczekującej rozkwitu jego fantazyi?... Jakąż olbrzymią miał kartę do wypowiedzenia się w całości! Z zazdrosną żądzą posiadania jej dla samego siebie, Michał Anioł zamknął się sam w tej szczególniejszej pracowni, nie dopuszczał tu ciekawych, strzegł, by niczyje oko nie dotknęło spojrzeniem piękna, które płodził, i sam, w samotności zupełnej, przeżył tu lat cztery i pół, pracując bez przerwy z zawziętością tytana, z porywem i lotem geniusza. Olbrzymiego tego dzieła, mogącego zapełnić długie pasmo lat życia ludzkiego, dokonał w lat kilka, rozpoczął je bowiem ze spokojem ufności w swą siłę woli i w twórczość swego mózgu, mogącego coraz to inne wysnuwać pomysły, w nadmiarze daru swej płodności.
Po chwili, nieco oprzytomniawszy z podziwu nad ogromem wykonanego zadania, Piotr począł przypatrywać się postaciom wywołanym pędzlem Michała Anioła. Pojąć je i stworzyć mógł tylko umysł obdarzony nadzwyczajnością widzeń, grupowały się one w olbrzymie syntezy, w tytaniczne symbole, jaśniały wszystkiemi potęgami piękna, wdzięku, królewskiej szlachetności, spokoju i wszechpotężnej siły wyrazu. Pomimo nierówności planu i wygięć murów, na których artysta malował, postacie były wykonane z całem mistrzowstwem umiejętności technicznej. Najśmielsze skurcze i trudności ruchów ludzkiego