Strona:PL Zola - Rzym.djvu/406

Ta strona została uwierzytelniona.

ciwko głównej bramy pałacu watykańskiego, wznosił się gmach mennicy należącej do papieża, a dziś strzeżonej przez wartę królewską. Po drugiej stronie ulicy stali na warcie szwajcarzy papiescy, pilnując bramy, przez którą przejeżdżały dwukonne powozy, jakiemi stosownie do przepisów etykiety, przybywali goście chcący odwiedzić kardynała-sekretarza lub też samego Ojca świętego.
Przebywszy długą ulicę pomiędzy skrzydłem pałacu a murami ogrodów watykańskich, doszli wreszcie do Muzeum starożytności. Składa się ono z trzech części: muzeum Rio-Clementino, muzeum Chiaramonti i Braccio-Nuovo, a w nieskończonej ilości sal mieści się cały świat starożytny z ziemi odkopany i znów w świetle dziennem jaśniejący. Blizko przez dwie godziny Piotr przechodził z jednej sali do drugiej i zachwyt jego wzrastał. Czuł się olśniony siłą geniuszu starożytnych artystów. Podziwiał oryginały najsłynniejszych arcydzieł: Laokoona, Apolina Belwederskiego, Meleagra, tors Herkulesa. Lecz największe zdumienie wywołała w nim ilość posągów Wenery, Bachusa, cesarzy i żon ich w postaci bożków i bogiń, a wszystkie te rzeźby głosiły kult ciała, piękność ciała, nieśmiertelną władzę ciała. Przed trzema dniami Piotr zwiedził Kapitol i znajdujące się tam rzeźby; podziwiał Wenerę, Umierającego gladyatora, Centaura wykutego w czarnym marmurze i kolekcyę biustów. Tutaj, w tem muzeum watykańskiem