Strona:PL Zola - Rzym.djvu/418

Ta strona została uwierzytelniona.

Znurzony próżnem wyczekiwaniem, Narcyz zbliżył się do dozorcy, pytając, czy papież nie odbędzie dziś zwykłej przechadzki w ogrodzie. Okazało się, że Ojciec święty kazał się dziś przenieść inną galeryą, nieco krótszą i wychodzącą naprzeciwko mennicy.
— W takim razie zejdźmy i my — rzekł Narcyz. — Jeżeli chcesz, pokażę ci watykańskie ogrody.
Na dole, w sieni szeroko rozwartej na szeroką aleję ogrodową, Narcyz zapytał się innego dozorcy, dobrze znanego sobie starego żołnierza, czy monsignor Gamba del Zoppo towarzyszy Ojca świętemu w dzisiejszym spacerze. Dozorca nie wiedział. Wszedłszy do ogrodu, Narcyz znów się odezwał:
— Nie traćmy jeszcze nadziei... może nastąpi szczęśliwe spotkanie... W każdym razie masz sposobność zobaczenia ogrodów watykańskich a to rzecz nie dla każdego dostępna...
Obszar tych ogrodów jest znaczny. Okrążając je i przecinając lasek, winnicę, ogród warzywny, papież używa czterokilometrowej przejażdżki powozem. Ogrody ciągną się na płaskowzgórzu pagórka watykańskiego i otoczone są murem wzniesionym za czasów Leona IV. Niegdyś mur ten ciągnął się aż do zamku Świętego Anioła, oddzielając od reszty miasta tak zwaną Citta Leone. Dzięki wyniosłości gruntu, żadne ciekawe oko nie może zaglądać do ogrodów papieża, sięga tu jedynie cień od olbrzymiej kopuły św. Piotra.