Strona:PL Zola - Rzym.djvu/431

Ta strona została uwierzytelniona.

jest niezmiernie namiętny i w miłosnych rozkoszach niepohamowany... Kocham go, pomimo że wiem o nim niemało... Ta gwałtowność uczuć jest właściwością naszego rodu... Krew nasza łatwo się burzy, łatwo unosimy się szalonym gniewem... ja coś wiem o tem z osobistych nad sobą spostrzeżeń... Gdy byłam dzieckiem, tupałam ze złości i wiłam się po podłodze krzycząc... dziś jeszcze niezawsze jestem spokojna... muszę bezustannie panować nad sobą... a gdy wybuch jakiś gwałtowniejszy poczyna mną unosić, katusze sobie zadaję i męczarnie znoszę, by się powstrzymać od jakiego szaleństwa... Mój biedny Dario nigdy się nie silił na opanowanie samego siebie... Jest więc jak rozpieszczone i rozkapryszone dziecko, chce natychmiast posiadać to, czego pożąda. Lecz jestem spokojna... on mnie bardzo kocha i będzie umiał czekać na mnie... bo wie dobrze, iż tylko ze mną będzie w zupełności szczęśliwy, jak ja wiem, że tylko z nim mogę zaznać prawdziwej miłości...
W miarę jak Benedetta mówiła, Piotr odtwarzał i uzupełniał w swej myśli postać i charakter młodego księcia Dario Boccanera. Namiętnie rozmiłowany w Benedecie, hulał i używał życia po za miłością. Był on wielkim egoistą lecz zarazem dobrym i miłym chłopakiem. Niewytrzymały na ból, wstręt miał głęboki dla każdego cierpienia brzydził się szpetotą fizyczną, nędzą i wszystkiem co nie było pięknem i wyszukanem. Duszą i ciałem