Strona:PL Zola - Rzym.djvu/484

Ta strona została uwierzytelniona.

wszyscy wyżsi dygnitarze watykańskiego pałacu, i asystent tronu, książe rzymski, tradycyjny i symboliczny obrońca Kościoła. Wreszcie papież na sedia gestatoria, niesiony przez służbę przybraną w ponsowe haftowane mundury, podczas gdy wyznaczona ku temu straż kołysała dokoła pękami piór strusich, osadzonych na wysokich drzewcach. Już w kaplicy św. Sakramentu, papież przywdział szaty, w których miał mszę celebrować, humerał, albę, stułę, ornat i mitrę białą ze złotym haftem, dar z Francyi nadesłany i podziw budzący nadzwyczajną swą okazałością. Na widok papieża, wszystkie ręce w górę się uniosły, bijąc szalone oklaski, ze wszystkich piersi wyrywały się okrzyki egzaltowanego uwielbienia, a słońce z niezmąconym spokojem jasno dalej spływało przez wysokie, przejrzyste okna.
Piotr widział już po raz trzeci Leona XIII i znów inne odnosił wrażenie. Nie był to już ów starzec poufale wsparty na ramieniu gadatliwego prałata i ciekawie słuchający drobiazgowych jego opowiadań, wśród zieloności i piękna watykańskiego ogrodu. Nie byłto wczorajszy Ojciec święty w czerwonej pelerynie i tiarze, który, zasiadłszy na tronie, przyjmował dobrotliwie dzieci swe z dalekich stron przybyłe i składające mu miliony w ofierze. Dziś był to najwyższy kapłan, pan wszechpotężny, istota przez całe chrześciaństwo umiłowana i uwielbiona. Szczupła je-