Strona:PL Zola - Rzym.djvu/513

Ta strona została uwierzytelniona.

Wenery, taka kobieta dla niego nie istnieje i nigdy nawet chwilową kochanką jego być nie może... Roześmiał się na samą myśl o podobnem przypuszczeniu, zaś Narcyz Habert pochwycił tę przygodę jako temat do sonetu i w zręcznej formie deklamował strofy o pięknej, młodej wyrobnicy, rozkochanej w młodym księciu, który zjawił się przed nią jak bóstwo i w chwili strapienia chciał poratować swem złotem. Odtąd dziewczyna nie przestaje marzyć o swoim księciu, równie dobrym jak zachwycająco pięknym, i wciąż zabiega mu drogę gdy ten wyjdzie ze swego pałacu, przeczuciem wiedziona, gdzie i kiedy spotkać go może, bo miłość posiada tajemnicze łączniki i ogniwami splata serca pożądające... Wierność dziewczyny, gorąca jej miłość, oddziaływują na obojętnego oblubieńca, który, spotkawszy ją raz jeszcze, bierze ją w swoje ramiona...
Benedetta śmiała się swobodnie, zabawiona sonetem, ale Celia, jakkolwiek twarz miała z wyrazem dziewiczej nieświadomości wszystkiego, posmutniała i znów rzekła poważnie:
— Dario, ona na pewno jest w tobie rozkochana... pamiętaj, że nie należy jej krzywdzić... nie trzeba ją karać za miłość...
Benedetta zaś, zamyśliwszy się, szepnęła:
— Przypominam sobie, żeś nam mówił o wielkiej nędzy całej jej rodziny...
— O tak... nędza tych ludzi jest straszna, nie do uwierzenia — mówił Dario z pewnem obrzydze-