pod opieką władzy monarszej ze swobodą rozporządzania posiadanym kapitałem, oraz z prawem przymusu do obowiązkowego należenia do odnośnego stowarzyszenia.
Wice-hrabia Filibert de la Choue był propagatorem obowiązkowego zaciągania się do cechów, i kwestyę te popierał słowem i piórem, bolejąc, że papież nie wypowiedział stanowczego zdania w tej mierze. Kwestya cechów ze swobodnym do nich wstępem, lub też z przymusowem należeniem, była według niego najważniejszą. Zbawienie albo zguba społeczeństwa zawisły od rozstrzygnięcia tego dwoistego zadania. Jakkolwiek nie wyznawał tego głośno, wice-brabia był zwolennikiem państwowego poparcia i przymusu. Pomimo braku jedności, stronnictwo to we Francyi bardzo było ruchliwe. Nie zniechęcano się niepowodzeniem i zakładano korporacyjne stowarzyszenia spożywcze, budowano na tejże zasadzie mieszkalne domy dla robotników, tworzono banki ludowe, starano się nadać tym instytucyom pozory wspólnej własności, powrotu do samorządu pierwotnych gmin chrześciańskich. Niesnaski polityki bieżącej, roztrój ogólny i brak jednolitości dążeń narodu, rozniecał odwagę ruchliwego stronnictwa katolickiego, które, aślepiając się chwilową ułudą pozorów, zaczynało marzyć o możności pochwycenia rządów nietylko we Francyi, lecz nad całością chrześciańskiego świata.
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.