Strona:PL Zola - Rzym.djvu/560

Ta strona została uwierzytelniona.

dami papieża-króla. Lecz wszystkie te pojęcia majaczyły niewyraźnie w rozleniwionych mózgach i trzeba było nadzwyczajnych okoliczności, by poruszyć namiętności mas. Po co chcieć zmiany?... Czyż nędza, dokuczająca im, może kiedy ustąpić?... Nie warto ryzykować skóry i lepiej używać słodkiego spoczynku, grzejąc się na słońcu i patrząc na zawsze pogodne niebo.
W jednym tylko razie lud rzymski jednoczył się w tożsamości patryotycznej idei: chciał, by Rzym był stolicą Włoch i dumnym był z odzyskania wiecznego miasta na rzecz całego kraju. O mało co nie wybuchły rozruchy w mieście, gdy rozeszła się pogłoska o zgodzie zawartej pomiędzy królem i papieżem, na podstawie oddania Watykanowi dzielnicy Leonińskiej.
Jeżeli obecnie nędza ludu rzymskiego pogorszyła się jeszcze, wywołując częstsze, niż dawniej narzekania ze strony robotników, pochodziło to z przyczyny, iż pomimo olbrzymich robót wykonywanych przy budowie nowych gmachów i dzielnic miasta, z pieniędzy w to włożonych, nic się nie pozostało w kieszeni miejscowego proletaryatu. Stało się tak, skutkiem napływu czterdziestu tysięcy ludu roboczego, który, przybywszy do Rzymu z północnych Włoch, okazał się pracowitszym, wytrzymalszym i za tańszą cenę pracował chętniej, aniżeli do opieszałości przywykli rzymianie. Gdy nastąpił kryzys finansowy i roboty w Rzymie zostały zawieszone, rząd usunął