Strona:PL Zola - Rzym.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

waniem nadziei chcącego się odrodzić Kościoła. Papież ubolewał w niej nad nędzą gniotącą robotników, nad zbyt długą ilością godzin pracy i nad marnością ich zarobku. Każdy bowiem człowiek ma prawo do życia a groźbą głodu wydarte zobowiązania są niesprawiedliwością. W innem znów miejscu encyklika mówi, że nie należy wydawać bezbronnej klasy roboczej na łup wyzysku, który, bogacąc jednostki, skazuje na nędzę setki tysięcy ludzi. Nie wdając się w szczegóły pożądanych przemian w istniejącej dziś organizacyi, papież zachęca do zakładania stowarzyszeń cechowych, które poleca opiece państwa, a zaznaczywszy i uznawszy przodownictwo należne władzy cywilnej, poleca je Bogu wszechmocnemu. Zbawczym środkiem przeciwko złemu jest szerzenie moralności, poszanowania rodziny, ora prawa własności.
Tak więc przedstawiciel Chrystusa na ziemi wyciągnął miłosierną dłoń ku maluczkim i głosił swą troskliwość o ich dobro. Nie byłobyż to zapowiedzią nowego przymierza i ponownego panowania Chrystusa nad światem?... Odtąd ludy wiedziałyby, że mają opiekuna swojego, że jęczeć nie będą w srogości dotychczasowego opuszczenia. Wszak ta encyklika sprawiła, iż wszystkie oczy zwróciły się ku Rzymowi, w którym królował papież otoczony chwałą. Całe chrześciaństwo ze czcią obchodziło jubileusz Leona XIII, zbiegły się ku niemu tłumy, nadesłano nie-