Strona:PL Zola - Rzym.djvu/609

Ta strona została uwierzytelniona.

— Sensu nie ma ta awantura! To aż nieprawdopodobne w naszej epoce... i zakrawa na opowieść z przeszłych stuleci!...
Nagle zamilkł, widząc wchodzącą Benedettę. Usiadła przy nim jak zwykle i rozmawiała ze spokojną słodyczą, nie krępując się obecnością Piotra, który chętnie głos zabierał, nadając inny wątek zwykłej pogadance. Gwarzyli tak całemi godzinami wśród głębokiej ciszy starego pałacu, który zdawał się być uśpiony, prawie martwy, bez tchnienia.
Dla użycia przechadzki, Piotr chodził obecnie tylko po najbliższych ulicach pałacu Boccanera. Lubił przedewszystkiem via Giulia, na której mieszkał, lubił jej szerokość, ciszę i wygląd, sięgający epoki papieża Juliusza II. Z rozkazu papieża rozszerzona, wyprostowana, nie doszła wszakże do świetności, w jakiej ją widział Juliusz II, pragnący by po obu jej stronach powstały najpiękniejsze i najwspanialsze pałace Rzymu. Jednakie na tej oto ulicy odbywały się najgwarniejsze uroczystości podczas karnawału, była ona polem wyścigów pieszych i konnych od pałacu Farnese aż do placu św. Piotra. W r. 1630 poseł francuzki markiz de Couré, zamieszkujący przy via Giulia w pałacu Saccheti, wyprawił trzydniową uroczystość na radosną wiadomość urodzin delfina, który był później królem Ludwikiem XIV. Podczas tej trzydniowej uroczystości, via Giulia pokryta była kwiatami a w oknach i na balko-