samiczne, ciepłe, spokojne, a wśród pomarańczowego gaju, pokazano mu odwieczne, olbrzymie, sękate drzewo pomarańczowe, obficie pokryte dojrzałemi owocami, zapewniając, że było ono niegdyś zasadzone ręką św. Dominika.
W pobliżu, przy opactwie Maltańskiem, ogród ciągnął się na wzgórzu prostopadle opuszczającem się ku Tybrowi. Widok był ztąd rozległy na rzekę, na dachy i fasady domów po obu wybrzeżach, na dalekie wzgórze Gianicolo. Roślinność, rozkład ogrodu, obfitość marmurów i wody, były podobne do wszystkich już widzianych w innych rzymskich ogrodach, rosły tutaj takież same strzyżone bukszpanowe drzewa, takież same eukaliptusy o pniach białawych, o bladych wydłużonych liściach, a przy nich ciemno-zielone, przysadziste dęby, olbrzymie sosny, czarne cyprysy, starożytne marmurowe posągi i zabytki ustawione wśród róż, w pobliżu sztucznych strumyków, jezior i wodotrysków, podtrzymujących bogatą zieloność bluszczów, pnących się w festony, lub oplatających złomy głazów i ziemię.
Willa papieża Juliusza różniła się od innych półkolistym portykiem, rozwierającym ramiona na ogród, zabytek epoki Odrodzenia, lubującej się w zbytku i lubieżności. Mury pokryte były dekoracyjnemi malowidłami, a na złotych kratach wiły się sploty rzeźbionych kwiatów, wśród których igrały uśmiechnięte małe Amorki.
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/623
Ta strona została uwierzytelniona.