Strona:PL Zola - Rzym.djvu/628

Ta strona została uwierzytelniona.

pod temi drzewami tak było rozkosznie, pachnąco i swobodnie jak w raju...
Benedetta przyświadczyła ruchem głowy, że tak było rzeczywiście i tylko Madonna ich strzegła... tylko dzięki opiece Madonny nie popełnili wtedy grzechu.
— Tak... ona nas ustrzegła... Jakaż ona dobra i tkliwa dla nas opiekunka... Lecz teraz już niedługo będziemy czekali... niedługo nastąpi chwila naszego szczęścia... miłością będziemy złączeni i sobie wzajemnie oddani a z nieba patrzący na nas aniołowie radować się będą, bo nie potrzebowali płakać z naszego powodu!...
Rozmowy Benedetty z Dariem krążyły zawsze tylko koło ich miłości. Unieważnienie małżeństwa zdawało się być zapewnione, więc radowali się tą nadzieją, robili projekty przyszłego swego pożycia, wtajemniczali Piotra w swe szczęście, byli upojeni miłością. Donna Serafina, kierowana umiejętnemi radami, wspierana wszechpotężną ręką pozostającą w ukryciu, zajmowała się z całem oddaniem i energią, przyśpieszeniu końca rozwodowego procesu. Prawie, że codziennie przynosiła z miasta pocieszające wiadomości w tym względzie. Pragnęła ona jak najprędzej umożliwić ślub Daria z Benedettą tak dla zapewnienia dalszego istnienia rodu Boccanera, jak też dla przykrócenia plotek szerzonych przez świat czarny i przez świat biały. Tylko małżeństwo Daria