Strona:PL Zola - Rzym.djvu/635

Ta strona została uwierzytelniona.

Piotr uczuł się niezmiernie zakłopotany i nic nie odpowiedziawszy skinął tylko głową, wiedział on bowiem, jaką jest treść tego rodzaju świadectw. Doktorzy, nie uciekając się do wybiegów, nazywają wszystko po imieniu i określają z jaknajwiększą ścisłością, nie pomijając opisu kształtów i koloru.
— Miejmy nadzieję, że monsignor Palma nie zechce zawieść naszego oczekiwania — mówiła dalej Benedetta, patrząc na Daria. — Chcę wierzyć, że monsignor zechce okazać swoją wdzięczność... Lecz ty, mój najdroższy, staraj się jaknajprędzej wrócić do zdrowia... nie trzeba, aby z twojego powodu miało się opóźnić nasze szczęście... ach, kiedyż nadejdzie ten dzień upragniony, wyczekiwany tak gorąco!...
Dario, znudzony tylodniowem leżeniem w łóżku, wstał bez pozwolenia doktora, lecz skutkiem tej nieostrożności, rana się otworzyła i musiał znów się położyć, przedłużając ostatecznie swoje wyzdrowienie. Piotr, chcąc go rozerwać, przychodził w dalszym ciągu do jego pokoju i opowiadał odbyte za dnia wycieczki po Rzymie. Zwiedzał obecnie place publiczne. Początkowo wydały mu się wszystkie do siebie podobne, lecz teraz, gdy zapoznał się lepiej z duchem miasta, każdy plac wydał mu się odmiennego charakteru, każdy posiadał swoją oryginalną właściwość. Obszerny piazza del Popolo, zachwycał Piotra monumentalną symetrycznością, szlachetny miał