Strona:PL Zola - Rzym.djvu/643

Ta strona została uwierzytelniona.

ogarniała go rozpacz, że nie widzi zwykłej defilady powozów i ludzi, których twarze zwykł był oglądać zawsze w tej porze. Teraz nic już nie wiedział co się dzieje w Rzymie, jakie są najświeższe wydarzenia. Jeżeli więc wyjątkowo ktoś z najbliższych znajomych został wpuszczony do sypialni, Dario zarzucał go pytaniami, czy spotkał tego lub innego, czy ktoś jeszcze inny zaczął się już pokazywać na mieście, jak się skończyły miłosne sprawy tamtego, czy nie wydarzyła się jaka nadzwczajna okoliczność, mogąca zająć ich wszystkich; pytał się bez końca o drobne sprawy będące ulubionemi plotkami kółka, w którem się obracał, plotkami podtrzymującemi zużyte energie jemu podobnych. Nie rozumiał on nawet, by można się zajmować czemś innem, bo jemu to wystarczało jaknajzupełniej, dając pełną dozę poszukiwanej przyjemności.
Celia przynosiła mu mnóstwo nowinek, krążących po mieście i była właśnie w trakcie opowiadania czegoś zajmującego, gdy nagle zamilkła i spojrzawszy na Daria swemi szczeremi oczami, w głębi których kryły się wszakże tajniki jeszcze niezbadanych zagadnień, rzekła:
— Nie przypuszczałam, aby zwichnięcie ramienia mogło przeciągać się tak długo!...
Czyżby ta dziewczyna, wyłącznie zajęta śledzeniem spraw sercowych, odgadła właściwą przyczynę niedomagania młodego księcia?... Dario uczuł się zakłopotanym ciekawością wzroku Ce-