moralnego porządku, łącznikiem miłości pełnym, duchowym ojcem każdego stworzenia. Nadchodzą czasy pojednania się ludzi, panowania zgody i szczęścia pomiędzy nimi, blizkim jest tryumf błogosławionej tej epoki, przepowiedzianej przez wszystkich proroków. Ustaną walki, ustanie antagonizm pomiędzy duchem i ciałem; cudotwórcza równowaga zabije zło, by panowało królestwo boże na ziemi. Rzym odrodzony stanie się środowiskiem świata, ogarniając go tchnieniem nowej religii!...
Rozmarzenie Piotra wprawiło go w zapomnienie; nie widząc zdziwienia, jakie wywołuje pośród chudych anglików i przysadzistych niemców, stojących wzdłuż parapetu na tarasie, wyciągnął ramiona ku rzeczywistemu Rzymowi, na który patrzał i z oczyma pełnemi łez, wzruszony, modlić się zdawał do miasta ciągnącego się u stóp pagórka. Będzież ono przychylne jego wielkim nadziejom?... Znajdzież on w tym Rzymie uleczenie na troski i nędzę swych bliźnich?... Czy katolicyzm może się odrodzić?... wrócić do pierwotnego swego posłannictwa i być religią niosącą ukojenie, przywracającą wiarę, darzącą szczęściem i życiem, konające dziś w męczarniach ludy?...
Piotr słał te pytania ku opromienionemu słońcem miastu, płonąc porywem szlachetnego uniesienia i wierząc w prawdę swoich przekonań. Wspomniał myślą starego księdza Rose, zalewającego
Strona:PL Zola - Rzym.djvu/65
Ta strona została uwierzytelniona.